piątek, 24 lutego 2012

Życie jest jak restauracja

Przychodzisz jako człowiek, usadawiasz się w miękkim fotelu, jest 35C,wieczór godzina 17.
Podchodzi do Ciebie nadzieja, zbiera zamówienia, dzięki niej czujesz, że to co robisz ma sens. Wybierasz potrawę z Menu- karty, na której piórem codzienności zapisane są Twoje dobre uczynki. Niby jest bogate, ale i tak połowa z tych rzeczy skończy się, gdy będziesz chciała coś zamówić. Kelnerka w przykrótkiej spódniczce z przeznaczenia, odchodzi idąc przez tłum ludzi, zabiera ze sobą spojrzenia innych. Przy barze siedzi przystojny,pijany mężczyzna, który co jakiś czas puszcza do Ciebie oko, nazywany tutaj szczęściem, ale lepiej na niego uważaj bo szybko zmienia partnerki i może nieźle zamieszać Ci w głowie..
Miłość- zawzięty kucharz- często traci zmysły i źle przyrządza zamówione potrawy. Często miesza składniki i znika w najmniej odpowiednim momencie, zostawiając garnki na zapalonym piecu. Nadzieja to zwykła sprzątaczka, która przychodzi tu po godzinach pracy. Rzadko, kto ją tu widuje i mało kto docenia.
Strach zajął miejsce przy oknie by mógł się w Ciebie wpatrywać swoimi głębokimi, zielonymi oczami. Ból odsuwa tu krzesła i często dostaje napiwki od grupy siedzącej na przeciw drzwi- Przyjaciół. Do Twojego stolika może dosiąść się każdy. Każdy dostanie na koniec swój oddzielny rachunek, za który zapłaci z własnej kieszeni, zgodnie z ceną, której cień odbija się na ciemnej karcie niepokoju

2 komentarze:

  1. Nawet nie wiesz jak cudownie mi się czyta "Życie jest jak restauracja" na osobistym Karoszkowym blogu :)

    OdpowiedzUsuń